Przedazjatycka zaprawa Jędrka

Czas szybko leci i po powrocie z Phoenix wspominam z nastalgią pobyt w Arizonie u Andrzeja Sochackiego, a
Wielki Kanion utrwalił się w mojej pamięci na zawsze.
W trakcie wymiany korespondencji mailowej z Jędrkiem zaprosiłam go w odwiedziny do Cancun. Za taką opcją
przemawiały względy praktyczne; po pierwszwe – Jędrek miał w planach odwiedzenie przyjaciół w Mexico City, w Puebli i
w Vera Cruz, a stamtąd rzut kamieniem do Cancun, czyli do mnie. Po drugie – chciał skorzystać z pomocy medycznej
znanego mu meksykańskiego terepauty, ponieważ od powrotu z Afryki odczuwa ból kolana i mimo wielomiesięcznej
rehabilitacji w Phoenix nie ma znaczącej poprawy. Trzecim powodem planowanej podróży przez Meksyk była próba
sprawdzenia swoich sił przed podróżą dookoła Azji w 2018 roku, bo latka lecą i kondycja nie ta sama. Jędrek blisko rok
przygotowuje się do tego przedsięwzięcia; najpierw podreperował zdrowie po podróży po Afryce, obecnie skupia się na
przygotowaniach kondycyjnych i logistycznych do wyprawy po obrzeżach Azji.
…Pamietam z Warszawy spotkanie prasowe po powrocie Andrzeja z Afryki. Po okrążeniu całego kontynentu,
pokonaniu tysięcy kilometrów przez Europę dotarł do Polski zmęczony, z zapaleniem korzonków, z kontuzją kolana
ciągnącą się od Ghany, ogólnym osłabieniem, ale z błyszczącymi oczami i dumą, że zrealizował cel – objechał samotnie
Afrykę 13-letnim samochodem osobowym – Toyotą Corollą!!! Trudno uwierzyć, że takim małym pojazdem o pojemności
silnika zaledwie 1.4 cc można przejechać dziesiątki tysięcy kilometrów po drogach, które nie przypominają europejskich
dróg, raczej polne dróżki. Zdjęcia przekonały wszystkich. …Dla Jędrka to była następna terenowa przygoda.
Reasumując, Andrzej szybko zaplanował podróż przez Meksyk i 20 grudnia 2017r. wyruszył z Phoenix. Żeby było
ciekawiej, jechał starym 20-letnim osobowym Nisanem-Altima. W ciągu trzech dni dotarł do Mexico City, do
kombatanckiej rodziny Skoryny. Wigilię i Święta Bożego Narodzenia spędził wśród starych przyjaciół; Polaków i
Meksykanów.
Po krótkim odpoczynku przez następne dwa dni, omijając płatne autostrady, dotarł po drugorzędnych drogach do
Cancun. Nie zauważyłam po nim zmęczenia a przecież jechał niemalże non-stop. Przyjazd Andrzeja był dla mnie bardzo
ważny, gdyż pokazał, że wszystko można osiągnąć, gdy się czegoś chce. Tu celebrowaliśmy Nowy Rok w polsko-
meksykańsko-kolumbijskim towarzystwie. Pierwszy raz zobaczyłam w Cancun samochód z rejestracją z Arizony.
Amerykanie przylatują na wypoczynek samolotami; komu by się chciało jechać 5 tysięcy kilometrów przez Meksyk po
drogach kiepskiej jakości?! …Tylko Sochackiemu.
Przez kilka dni zwiedzaliśmy ciekawe miejsca na Yukatanie, wygrzewaliśmy „kosteczki” na cudownych plażach,
rozmawialiśmy o planowanej podróży dookoła Azji. To już ostatni etap zamykający Wielki Plan Jędrka – objechać
samochodem każdy kontynent. Przeznaczył na to 10 lat. Tu nadmienię, że Andrzej Sochacki jest wykładowcą „Turystyki
Trampingowej” na polskich uczelniach i następną, ostatnią wyprawę dookoła Azji chciałby włączyć do podróżniczego
wyróżnienia – „DIAMENTU TURYSTYKI TRAMPINGOWEJ”, tj objechania wszystkich kontynentów po obrzeżach bez
pomocy z boku. W roku 2000 międzynarodowy klub „The Vagabond Center” – USA, przyznał Andrzejowi dyplom w
zdbyciu „Korony Turystyki Trampingowej”.
Co to jest „Turystyka Trampingowa”?, zapytałam Jędrka. Odpowiedział krótko – jest to podróżowanie na większą
skalę bez pomocy biur turystycznych, lub innych organizacji, które często układają program wypraw. Wszystkie sprawy i
obowiązki bierze na siebie wagabunda. Od pomysłu, przygotowania przez wykonanie i zakończenie. Więcej jest w
„„Poradniku turysty zmotoryzowanego” na przykładzie podróży międzykontynentalnych”.
Myślę, że po Afryce wszystko jest możliwe i Sochacki, niepoprawny optymista, zrealizuje swoje marzenie.
Jestem tego pewna, życzę mu wyboru dobrego samochodu i trzymam za niego kciuki.
Dni szybko minęły, Andrzej wyruszył w drogę powrotną od strony Morza Karaibskiego przez Vera Cruz do
Arizony. …Wsiadł do swojego autka, pomachał mi na pożegnanie i zniknął za zakrętem. Najpierw do USA, za dwa
miesiące do Polski i stamtąd uda się w kierunku Azji przez Polonezkoy w Turcji! … A ja zostaję w Meksyku i planuję dalej,
„po kawałeczku” zwiedzić Amerykę Łacińską.
Z pozdrowieniami.

– Grasiela Witkowska
dziennikarz, wagabunda
Cancun, 13 styczeń, 2018

This entry was posted in Azja 2018. Bookmark the permalink.