AzPolonia >> Artykuł
Martin Transports International
Oddziały Putina w Polsce - Putintern Kasta „ekspertów”

Data wstawienia: 10 grudnia, 2014

Oddziały Putina w Polsce - Putintern Kasta „ekspertów”
Autor: Wojciech Mucha

Dewastacja popiersia płk. Ryszarda Kuklińskiego i drzwi od mieszkania dziennikarza Samuela Pereiry czy fikcyjny nagrobek-ostrzeżenie wystawiony Dawidowi Wildsteinowi na jednym z warszawskich cmentarzy. To zaledwie incydenty, które można przypisać „zielonym ludzikom”, działającym w naszym kraju zwolennikom Kremla. Gdy jednak przyjrzeć się ich organizacji i powiązaniom, okazuje się, że to nie tylko pospolici chuligani, lecz poważna struktura, której macki sięgają daleko poza granice Polski

– Jak to możliwe? Skąd tacy ludzie w Polsce? – dziwił się Andrzej Gabrow, były wiceszef ochrony Majdanu, gdy 11 listopada br. w Krakowie patriotyczny koncert klubów „Gazety Polskiej” zakłóciła manifestacja ludzi wyposażonych m.in. we flagi terrorystycznej tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. – Spytałem młodej kobiety, która trzymała flagę, czy cieszy się, że taki twór powstał – mówił zdezorientowany Gabrow. – Odpowiedziała: „Nareszcie!”.
Ale tego typu incydenty w Polsce to nic nowego. Stoją za nimi przede wszystkim osoby zrzeszone wokół organizacji Falanga. To marginalne radykalne ugrupowanie znane było dotychczas wyłącznie z krytyki polskiego członkostwa w NATO i strategicznego sojusznictwa Polski i USA. To jej ludzie podejrzewani są o kilkakrotne zdewastowanie popiersia płk. Ryszarda Kuklińskiego w krakowskim Parku Jordana i ataki na dziennikarzy Strefy Wolnego Słowa.
Zapleczem medialnym Falangi jest serwis Xportal.pl. Obecność amerykańskich żołnierzy określa się tam mianem „jankeskiej okupacji”. NATO dla radykałów z Falangi to „euroatlantycki okupant”. W optymistycznym tonie przedstawia się za to palestyńskich terrorystów atakujących synagogi (18 listopada, dzielnica Har Nof w Jerozolimie) czy współpracę militarną Rosji i Pakistanu. W zależności od potrzeb publicyści Falangi podpierają się a to Noamem Chomskim, intelektualnym guru ruchu neokomunistycznego, a to rosyjskim ideologiem Putina, Aleksandrem Duginem.

W ubiegłym tygodniu falangiści opublikowali także tekst Johna Puntisa: „Mit Wielkiego Głodu jako ludobójstwa”. Puntis, brytyjski lekarz, w 2002 r. opublikował go na łamach angielskojęzycznej grupy „Społeczność Stalina”. „Obiektywna analiza wskazuje, że był on (Wielki Głód – red.) wynikiem złych warunków klimatycznych, na które nałożyły się działania sabotażowe podejmowane przez bogatych chłopów (kułaków) w obliczu kolektywizacji rolnictwa” – czytamy na łamach Xportal.
Od czasu wybuchu konfliktu na wschodzie Ukrainy Falanga wraz z jej medialnym zapleczem zdecydowanie opowiada się po stronie prorosyjskich terrorystów. Lider ugrupowania Bartosz Bekier wielokrotnie przebywał w ogarniętym chaosem Donbasie. Tak było m.in. w maju, kiedy w opanowanym przez separatystów Doniecku byli także reporterzy „Gazety Polskiej” i Radia Wnet. Wtedy to Bekier przekonywał, że jest tam, by pokazać „prawdę o konflikcie”, co oznacza oczywiście podawanie prorosyjskiej wersji wydarzeń. Co zaskakujące, swoje rewelacje przedstawiał nawet w... poranku TVN, do którego zaproszono go jako ciekawostkę przyrodniczą.

Od października br. Bekier oraz inni związani z Xportalem przedstawiciele Falangi mają trzyletni zakaz wjazdu na Ukrainę. Tamtejsze władze zarzuciły im udział w konflikcie zbrojnym i poparcie polityczne dla prorosyjskich terrorystów.
Nie przeszkadza im to jednak być bardzo aktywnymi podczas protestów w Polsce. Tak było m.in. 11 listopada w Krakowie, gdzie Bekier i Falanga najpierw pikietowali pod ambasadą USA, paląc flagę NATO, a później zakłócili koncert klubów „Gazety Polskiej”, wymachując m.in. flagami tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. Pod Wawelem powiewała również flaga w czarno-pomarańczowych, georgijewskich barwach. Ten wszechobecny, nie tylko wśród prorosyjskich separatystów, „symbol wspólnoty Rosjan na świecie” dzierżył Kornel Sawiński, współpracownik Bekiera i jeden z przedstawicieli „ruchu eurazjatyckiego”. Na wiecu byli także ludzie z Samoobrony, a nawet… Komunistyczna Młodzież Polski. Wszystkie te marginalne organizacje łączy jedno – rosyjski parasol ochronny i takież zaplecze.

Obóz Wielkiej Polski pod Moskwą
Ale siatka połączeń prorosyjskich nacjonalistów jest dużo bardziej rozległa. Kolejnym ogniwem jest Obóz Wielkiej Polski. To inna marginalna organizacja, której członkowie widoczni są po stronie prorosyjskich separatystów na wschodzie. Jednym z nich jest Dawid Hudziec, który z Donbasu prowadzi polskojęzyczną wersję serwisu pl.novorossia.today. Hudziec przebywa na stałe w Doniecku. W serwisach społecznościowych publikuje m.in. takie rewelacje jak rzekoma relacja kobiety, której „banderowcy przybili 3-letnie dziecko do tablicy ogłoszeń”. Znajdujemy tam opowieści z „frontu”, ale także informację o tym, że w okupowanej przez terrorystów Makiejewce „odbyło się spotkanie przedstawicieli społeczności etnicznych, aby przedyskutować współpracę w młodej republice. Polonię reprezentowała Irena Erdman z Towarzystwa Kultury Polskiej Polonia” – czytamy.

Hudziec raz po raz daje wyraz swojej niechęci do Ukrainy, nazywając uczestników wieców za jednością kraju „faszystami” i „neobanderowcami” i wysławiając ochotników walczących po stronie terrorystów.
Członkowie Obozu Wielkiej Polski są aktywni również w kraju. To oni organizują wiece i pikiety antyukraińskie, podgrzewają konflikt na tle Wołynia, budując rzekomą korelację między ludobójstwem a dzisiejszą Ukrainą. Inny z przedstawicieli OWP, Jarosław Mędrzycki, jako lider antyukraińskiego protestu wypowiadał się na antenie propagandowej Russia Today. To on 9 maja współorganizował w Warszawie pikietę wsparcia dla Rosji.

Ale Obóz Wielkiej Polski to nie tylko propaganda. OWP jest wymieniany jako jedna z organizacji, której członkowie mieli wziąć udział w „II Słowiańskim Obozie Patriotycznym – Moskwa 2013”. Wówczas, 21 sierpnia, pod Moskwą odbyło się szkolenie wojskowe. Organizatorami wydarzenia były m.in. Rosyjskie Stowarzyszenie Patriotycznych Klubów Wojskowych „Stjag”, Prawosławno-Patriotyczny Klub Wolontariatu Dobrowolec (prowadzi nabór do walk w Donbasie) i Rosyjska Militarno-Patriotyczna Jednostka Rassvet. Jak czytamy, „szkolenia były prowadzone przez profesjonalnych trenerów (także z rosyjskich wojskowych sił specjalnych)”.

Od Leppera do Asada
Najjaskrawszą gwiazdą środowiska „zielonych ludzików” jest jednak bez wątpienia Mateusz Piskorski, były poseł na sejm z ramienia Samoobrony, wcześniejszy działacz nacjonalistyczny. Dziś pojawia się jako rzekomy „ekspert” od Rosji i Ukrainy, ale także reżimów i konfliktów bliskowschodnich.
Piskorski w latach 90. był zaangażowany w środowiska neopogańskie, narodowo-socjalistyczne i radykalne. Od 2002 r. działacz Samoobrony, poseł na sejm i rzecznik swojej partii w 2005 r. Promował w Polsce tak egzotyczne i podejrzane inicjatywy jak osławiony Libertas – antyeuropejską partię Irlandczyka Declana Ganleya. Od 2011 r. porusza się pod przykrywką Polskiej Partii Pracy, jednak w rosyjskich mediach wciąż posługuje się łatką polskiego politologa i parlamentarzysty. Związany z organizacją CIS–EMO, która to z ramienia Moskwy zajmuje się „monitorowaniem” wszelakich wyborów i kontrolowaniem stanu demokracji w krajach byłego ZSRS. To prawdopodobnie ta działalność przynosi dochody Piskorskiemu i jemu podobnym,
W grudniu 2005 r. Piskorski, jeszcze jako poseł na Sejm RP, przebywał w samozwańczej Republice Naddniestrzańskiej. Po powrocie twierdził, że wybory w tym mafijnym państewku były bardziej demokratyczne niż w Polsce. Piskorski błąkał się także po Białorusi, Krymie, a także Donbasie. Wszędzie był zachwycony poziomem tamtejszej organizacji i demokracji. W ostatnim tygodniu przebywał w Damaszku, gdzie wziął udział w konferencji na tematy dotyczące „problemów współczesnego terroryzmu i ekstremizmu wyznaniowego”.
W Syrii pojawili się także znani europejscy nacjonaliści, m.in. Luc Michel (Belgia, narodowy bolszewik, lider Nacjonal-europejskiej Partii Komunitarnej) i Mike Griffin (Wielka Brytania, faszyzujący lider nacjonalistycznej Brytyjskiej Partii Narodowej), a także… Janusz Korwin-Mikke. – Polska powinna zdecydowanie wesprzeć reżym JE Baszara al-Asada w walce z muzułmańskimi ekstremistami – mówił Janusz Korwin-Mikke. – Obecny reżym w Syrii zagrożony jest przez Wolną Armię Syrii, która wspierana przez Waszyngton i Brukselę chce przywrócenia pełnego szariatu, i przez ISIL, który niewątpliwie wymordowałby wszystkich alawitów, bahaitów, chrześcijan, druzów, jezydów, szyitów i zoroastrian – mówił Korwin-Mikke.

Jednak to właśnie Mateusz Piskorski był główną postacią konferencji. Nie bez przyczyny. Współorganizatorem wydarzenia w Damaszku było Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych (ECAG), a partnerem Ministerstwo Sprawiedliwości Syryjskiej Republiki Arabskiej. Jednym z liderów działającego od 2007 r. ECAG jest właśnie Piskorski. Jak napisał na swoim blogu:
„Tocząca się od niemal trzech lat wojna domowa w Syrii jest przykładem tego, co może wydarzyć się na wcale nieodległej od nas Ukrainie”. Zdaniem Piskorskiego dzieje się tak, bo: „geopolitycznym architektem fali przemocy w obu krajach są Stany Zjednoczone. A my powinniśmy uczyć się od Baszara al-Asada, jak terroryzm skutecznie zwalczać. Oddziały najemników Białego Domu są bowiem równie niebezpieczne na Bliskim Wschodzie i w Europie” – pisał z Damaszku były polski parlamentarzysta.
Wcześniej w wywiadzie dla irańskiej telewizji mówił m.in., że „metody terrorystycznej organizacji ISIS oraz izrćlskiej armii są podobne”.
Piskorski jest wielce aktywny także w Polsce. W latach 2009–2010 był zastępcą dyrektora Polskiego Radia Euro (4 Programu). Wtedy na falach tegoż pojawiali się specjaliści z ECAG. Występuje także w polskojęzycznym serwisie „Głos Rosji” jako niezależny ekspert. Ta audycja pojawia się na antenie mazowieckiego radia Hobby. To jednak rosyjskie media (ze słynną Russia Today na czele) najczęściej wykorzystują Piskorskiego w charakterze eksperta. Nie jest tajemnicą, że występujący tam komentatorzy są sowicie opłacani z płynącego z Kremla strumienia pieniędzy.

Propaganda pod szyldem OBWE
Działalność ECAG opiera się na publikowaniu analiz i raportów oraz udziale w konferencjach i misjach obserwacyjnych. Ale to nie jedyne „ciało”, w którym aktywni są prorosyjscy działacze. Piskorski jest również wymieniany jako założyciel stowarzyszenia „Stop Tarczy”, które pod szyldem sprzeciwu dla budowy w Polsce amerykańskiej instalacji antyrakietowej zrzesza tak egzotyczne środowiska jak Nowa Lewica, Komunistyczna Partia Polski, Pracownicza Demokracja, Młodzi Socjaliści i PPS. Ale Piskorski jest jednocześnie wiceprezesem Międzynarodowego Instytutu Nowych Państw (MINP), który jest klonem rosyjskiej, prokremlowskiej organizacji o takiej samej nazwie.

I tu pojawia się aspekt „naukowy”. Oto Jacek Kamiński, inny „ekspert” MINP, był obecny także na konferencji w Warszawie, podczas organizowanej przez OBWE (!) debaty „Prawa człowieka na Ukrainie po Euromajdanie” (25 września 2014 r.). Tam wystąpił m.in. obok Ronalda Laseckiego, wysoko postawionego radykała, działacza opisywanej Falangi, i niejakiego Olega Muzyki, Ukraińca ocalałego z pożaru Domu Związków Zawodowych w Odessie 2 maja 2014 r. Podczas debaty dowodzono rzekomych zbrodni „kijowskiej junty”. „W państwie naszych sąsiadów trwa wojna domowa” – przekonywano już na wstępie konferencji, całkowicie pomijając rosyjską inwazję na Ukrainę. Co ciekawe, za cezurę czasową przedmiotu konferencji obrano czas od obalenia Wiktora Janukowycza, a więc już po zamordowaniu setki ludzi na ulicy Instytuckiej w Kijowie. Konferencję odnotowały oczywiście rosyjskie agencje prasowe.

– Propaganda nie pozwala uznać naruszeń praw człowieka popełnianych przez Kijów – utyskiwał po konferencji w rozmowie z RIA Novosti, Konrad Rękas, „ekspert ECAG”, również uczestnik konferencji. – Tragedia w Odessie przypomina masakrę na Wołyniu i inne przestępstwa banderowców – dowodził.

Wołyń jako narzędzie propagandy
Budowanie rzekomych zależności między ludobójstwem na Wołyniu a tym, co obecnie dzieje się na Ukrainie, to najczęstszy oręż propagandowy, używany przez przeciwników zmian nad Dnieprem. W internecie aż roi się od inicjatyw, gdzie zdjęcia polskich ofiar masakry z 1943 r. zestawiane są z obrazami z frontu na Wschodzie, a publikujący je przekonują, że władzę na Ukrainie przejęła rzekoma neobanderowska junta. I choć w przeważającej większości członkami różnych grup dyskusyjnych są te same osoby, propaganda trafia także do ludzi, którzy słusznie domagają się dyskusji i rozwiązania tej bolesnej kwestii. Co niestety dość smutne, jedną z osób, na którą często powołują się administratorzy tych grup, jest krakowski duchowny, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Sam kapłan również jest członkiem niektórych z tych infiltrowanych grup.
Środowisko „antybanderowskie” nie przyczynia się jednak do tego, by w jakikolwiek sposób rozliczyć wołyńskie ludobójstwo. Ta tragedia jest tam bowiem świadomie wykorzystywana do siania nienawiści między Polakami i Ukraińcami. Postulaty „zdeptania ukrów”, „zwrotu Lwowa” i peany na cześć terrorystów to smutna rzeczywistość dużej części tego środowiska, które wydaje się podążać za opisanymi wyżej liderami. Niestety, trudno nie odnieść wrażenia, że zaczadzeniu uległa również część osób o dobrych, patriotycznych intencjach. Tak jak ks. Isakowicz-Zaleski, którego autorytet jest obecnie wykorzystywany przez ludzi o niecnych zamiarach.

***
Na ujawnionej niedawno przez hakerów liście adresów mailowych Aleksandra Dugina, ideologa Kremla, znaleźli się m.in. Mateusz Piskorski, Roman Giertych, a także wspomniany Ronald Lasecki. Ze znanych osób pojawili się premier Węgier Wiktor Orban, lider tamtejszego nacjonalistycznego Jobbiku Gabor Vona, a także m.in. były i obecny premier Rumunii i były premier Turcji. O sprawie donosiła m.in. Telewizja Republika.


Skopiowano ze strony: www.gazetapolska.pl


Źródło: chezf
Martin Transports International
Pulaski Club
AA Video
CalPolonia