PODRÓŻE – MOJĄ TERAPIĄ

czyli – Jak przetrwałem w tym sztucznym środowisku

                                                        Znajdź swoje miejsce na Ziemi

Czuję mądrość podróżowania. Świat jest zbyt pouczający by siedzieć w domu. Podróżowanie jest to „Wyższy Uniwersytet Życia”, którego nigdy nie jesteśmy w stanie ukończyć. Podróżnicze książki zapładniają umysł i podsuwają nam myśli do zrealizowania czegoś nietypowego. …Każdy z nas ma jakieś marzenia. Ja wybrałem podróże,gdyż życie bez podróżowania to jakby przeglądanie książki nie czytając jej.

…Gdy znalazłem się w U.S.A. poczułem, że nadszedł wreszcie czas zrealizowania swoich marzeń tkwiących gdzieś głęboko, które były niemożliwe do zrealizowania w Polsce, swoim kraju za czasów „Żelaznej Kurtyny”. Przeciętnego człowieka traktowano jak przestępcę i skazańca, który musi siedzieć w domu i mówić, że jest mu dobrze. Chcąc gdzieś wyjechać dalej trzeba było spowiadać się i odpowiedzieć na mnóstwo niemądrych pytań w biurze paszportowym jak np.: do kogo? w jakim celu? kto finansuje? skąd są znajomości? co zapraszający porabia? zarobki? stanowisko? pozwolenie z pracy, itp. itd. …Aż nie chciało się wyjeżdżać. „Oficjałów” interesowało dosłownie wszystko. W tym czasie propaganda była fałszywa, oczerniająca „Zachód” pod każdym względem. …Głowa pękała!

O podróżach marzyłem od dzieciństwa. Dziadek, od strony matki, który odbył w okresie międzywojennym podróż dookoła świata przekazał mi to w genach. W ten sposób 50% podróżowania mam w sobie, drugie 50% to tylko ich realizacja. Marząc o podróżach nawet studia wybrałem takie, które pomagały mi więcej zrozumieć otaczający nas świat przyrody i umożliwiały mi znalezienie pracy nawet daleko od domu, gdzieś daleko w świecie. Jest to znana w Polsce moja Alma Mater, słynne SGGW z wydziałem Mechanizacji. A przecież świat to największy ogród zoologiczno-botaniczny którego jesteśmy jego biologiczną cząstką, a że ukończyłem mechanizację więc poruszanie się po świecie środkiem mechanicznym jest zrozumiałe i nie trudne do pokonywania odległości i napotkanych przeszkód.

            Sprawdziłem też w świecie swoje umiejętności zawodowe. Było całkiem dobrze. Pracowałem ogólnie w 9 krajach na pięciu kontynentach (Polska, Niemcy, USA, Kanada, Argentyna, Boliwia, Australia, Nowa Zelandia, Indie). Praca jak praca, pryncypia zawodowe te same na całym świecie, tylko w innym języku.

            Bodźcem mojego podróżowania jest wola zdobycia wiedzy, za którą stoi zwyczajna ciekawość świata, pragnienie dokonania czegoś niezwykłego, zaspokojenie własnych marzeń, chęć sprawdzenia się w nietypowych warunkach, lub ochota sensownego spędzenia czasu. Podróżowanie w pojedynkę po świecie to przezwyciężenie własnych słabości, to nie lękanie się niebezpiecznych przygód, to nie uleganie panice towarzyszącej podczas niespodzianie trudnych i niebezpiecznych sytuacji.

Podróżowanie w nieznane i pokonywanie wielkich przestrzeni naszego globu, gdzie ślepy los płata czasami przykre figle wymaga odwagi, determinacji, zdrowia i dużą dozę szczęścia. Liczą się te wartości, których nie można kupić za żadne pieniądze. Okrążenie świata nie jest łatwe, ale możliwe dla każdego, niezależnie od wieku i kondycji. Trzeba tylko chcieć i wierzyć w siebie! A przede wszystkim wyruszyć.

            Doszedłem do wniosku po odbyciu swoich wokołoziemskich eskapad, że najważniejszym i najtrudniejszym momentem w podróżowaniu jest wyruszenie w świat samemu, bez towarzystwa i pomocy z boku oraz zdobycie się na gest porzucenia pracodawcy bez wyrzutów sumienia na okres odbywania wielkich i długotrwałych wypraw. Następnym bardzo ważnym punktem odniesienia sukcesu w podróżowaniu jest start i optymizm. Dalej jest ważna reszta.

Pesymista rozpocznie podróż jak wszyscy inni, ale już po pierwszym jakimś małym niepowodzeniu panikuje i wraca do domu najkrótszą drogą pozostawiając nawet drogi sprzęt wyprawy na pastwę losu. …Spotyka się mnóstwo w świecie porzuconych przez pseudośmiałków: samochodów, motocykli czy jachtów.

Optymista przed wyruszeniem widzi szczęśliwy koniec swojej podróży i wytrwale do niego dąży. Potrafi skoncentrować się na tym co przynosi mu satysfakcję. Pewność w działaniu zależy od rozwoju w okresie dzieciństwa jak i dorastania, w którym cechuje wiara, zaufanie i odpowiedni szacunek do samegosiebie.

…Tym się różnią.

                                                                                                                                                      – wagabunda Jędrek   

*           *           *

             Jaki jest ten świat, jakie jest życie?

Tak bardzo pragnąłem wyjechać z kraju, by zobaczyć daleki świat od strony praktycznej. Ten sam świat inaczej jest widziany z Polski a inaczej od środka. Poprzednie wyjazdy po Europie nie dały mi pełnej satysfakcji i możliwości wyciągnięcia odpowiednich wniosków.

…Pewnego dnia nadeszło „szczęście” i na załatwione „lewe” zaproszenie od urojonego wujka z Ameryki (tj. ze Stanów Zjednoczonych) …wyjechałem w ciemno z kraju, o tak, …do nikogo. Kupiłem bilet do Nowego Jorku i poleciałem czeskimi liniami, polskie jeszcze nie latały. Nikt na lotnisku mnie nie witał. Nie było to ważne. …Udało się! W razie jakiegoś niepowodzenia miałem powrotny bilet na „Batorego” i 200 dolarów w kieszeni na przetrwanie kilku dni w nieznanym świecie. …I tak się zaczęło.

                                                                        *           *           *

Doświadczenie, jakiego nabyłem w ciągu przeszło 30-sto letniego pobytu w jednym z krajów o największym uprzemysłowieniu – wprost i dosłownie – tj U.S.A. i podczas wielu różnych indywidualnych podróży dookoła świata różnymi środkami transportu, przyczyniło się u mnie do zahamowania wyalienowania, które prześladowało mnie, jak i obecne społeczeństwo na całym świecie. …Życie jest bojowaniem. Człowiek przez świat musi przeciskać się, bo mu nikt nie ustąpi. …Nie wszyscy mają siłę iść do przodu. Wszyscy mają wspólny problem, nie mając siły go rozwiązać, na którego ja starałem się znaleźć sposób, by być szczęśliwym i zadowolonym z życia i myślę, że go znalazłem.

            W dzisiejszych czasach ekonomia i technika wypaczają naturę i wyniszczają człowieka. W epoce przemysłowej rasa ludzka aktywnie przejmuje kontrolę nad przyrodą. Z galopującym rozwojem techniki i zdolności rozumowej ludzie zatracają jedność z naturą. Jesteśmy jak stado, które pędzi tą samą drogą wierząc, że idzie prawidłowo do celu, ponieważ inni również nią idą, np. odbiorca telewizyjny. …Stany Zjednoczone są najlepszym przykładem. W tym kraju przez telewizję programuje i ustawia się całe masy społeczne od najmłodszych lat po wiek dojrzały. Widać i czuć to na codzień. O Amerykanach słyszy się powiedzenie, że ”gość” urodził się wg programu i żyje wg instrukcji. Często w pracy potrzebne są tylko mu oczy, podana instrukcja i język – nie mózg, by przeczytać i powtórzyć komuś co ma robić. Nie musi rozumieć.  …I to wszystko.

Programowanie człowieka przez mass-media jest bardzo powszechne i skuteczne, gdyż zrobione jest wszystko najlepiej i jakościowo najdrożej, bardzo wciągająco, widowiskowo a tym samym przekonująco. Wpatrujący się w ekran młodzieniec z zaciekawieniem, jedząc przy tej okazji płatki ziemniaczane czy inne pożywienie typu “fast food”, staje się automatycznie odbiorcą ubożejąc nie tylko umysłowo, ale duchowo i zdrowotnie.

Sugestia, której ulegamy w rzeczywistości ogranicza nas i manipuluje nami aż tak bardzo, że nie mamy świadomości tego, iż jest to pewnego rodzaju narzucanie woli wyboru i władanie naszymi umysłami z zewnątrz. Ten młody osobnik „tresowany” jest tylko na odbiorcę a nie na rozwiązującego problemy dnia powszedniego. Brak mu jest wiary w siebie, brak aktywności w rządzeniu lub podejmowaniu decyzji, które przydają się tak bardzo w pracy jak i podróżowaniu po świecie. … „Oni” wiedzą, że podróże kształcą, że nauka to pokarm dla rozumu i wcale nie dążą mieć pracoholika wykształconego i inteligentnego, którym trudniej manipulować. …Do tego przecież się dąży, aby łatwiej sterować masami bez sprzeciwu z jej strony.

Lubiany i słyszany zwrot dla przełożonego od podwładnego na wszystkich niemal szczeblach to: “Yes Sir!”.

Dziś przemysłem jest wszystko: -turystyka, -rozrywka, -sport, -rekreacja, -reklama, -zatrudnienie,

  -wykształcenie, -rodzina itp.

*           *           *

                                   Dlaczego wybrałem dalekie podróże

            Giganty przemysłowe w wielu przodujących krajach świata redukują człowieka do numeru, popełniając tym samym czyny cechujące się krańcowym okrucieństwem. A istoty ludzkie jako przedmioty empatii i współczucia dla nich nie istnieją.

            …Pewnego razu sam byłem niespodziewanie ofiarą takiego potraktowania w jednym większym przedsiębiorstwie jakim jest „Honeywell” (hanyłel), kiedy nastąpiła redukcja pracowników z powodu krajowego spadku ekonomicznego. Nie liczyły się: dyplom, robienie doktoratu, kwalifikacje, wyróżnienia, patenty czy wnioski racjonalizatorskie w przedsiębiorstwie. …Przyszedł dzień, bez żadnego „sorry”, bez uprzedzenia i z „braterskim” poklepaniem po ramieniu przez przełożonego, który wręczył mi kilka czeków na raz pod koniec pracy w piątek. Poczułem, że to był mój ostatni dzień w pracy. …Kilka tygodni przed tym otrzymałem z dyrekcji przedsiębiorstwa list atencyjny i odznakę „Wzorowego Pracownika”. Wiedziałem, że w tym kraju trzeba być w swoim zawodzie najlepszym pracownikiem, wtedy wszyscy cię szanują. …I to nie pomogło.

            Zrozumiałem nagle to czego się obawiałem. …Znalazłem się na bruku od następnego dnia, wraz z 1500 innych pracowników, piastujących różne pozycje, liczonych od końca – po numerkach przyjęć. …Nikomu na nikim nie zależało. Nikogo nie obchodziło w jakiej znajdowały się kondycji ekonomicznej czy zdrowotnej rodziny zwolnionych. Wszystkich potraktowano w tym dniu jednakowo jak śmiecie, które trzeba usunąć z zakładu. …I na tym koniec! Nie było innych polubownych poczynań ze strony zatrudniającego. …Poczułem wielki niesmak do pracodawcy, na zawsze.

            …W tym czasie spłacałem dom i samochód oraz gościłem rodziców z Polski. Żeby zatrzymać ich dłużej przy sobie w pierwszej kolejności sprzedałem ulubiony samochód, który był moim automobilowym marzeniem, to „Corvette”. Ojciec był oburzony na ten system, chciał od razu wyjechać z powrotem do domu. Musiałem go udobruchać, matka zniosła tę sytuację lżej. …Powiedziałem im, że to jest normalka w tym bogatym i przodującym kraju na świecie, że przywykłem do podobnych sytuacji prześladujących ludzi. Mając dobre wykształcenie zawodowe poczekałem z szukaniem nowej pracy, nie spieszyło mi się, poszedłem na bezrobocie. …Pierwszy raz w życiu, ktoś mi płacił za nic i mówił siedź w domu. Skorzystałem z tego „przywileju” pierwszy raz. Cieszyłem się rodzicami jeszcze długo, …do ostatniego zaskórniaka.

            …Niektórzy stali się bankrutami spłacającymi drogie domy, inni w panice przed dużymi płatnościami rat z wielodzietną rodziną chwytali się pierwszej lepszej pracy, by nie stracić zdobytego z wielkim trudem majątku a jeszcze inni popadali w choroby nerwowo-psychiczne wymagające leczenia. …Mniej operatywni szli na bezrobocie, uzupełniając egzystencję z „kupki” – pieniędzy z trudem odłożonych przez długie lata charowania, czekając i łudząc się nadzieją, często bez końca, …na ponowne otwarcie utraconych stanowisk w danym przedsiębiorstwie. …Szkoda mi było tych ludzi, szczególnie rodowitych Amerykanów jak się skarżyli ze łzami w oczach na ten system, od którego i ja byłem zależny.

      Ta niespodziewana utrata pracy i strata nadziei spełnienia zawodowych marzeń była bolącym ciosem dla mnie jak była również nauczką w podejściu do pracodawcy i zarazem lekcją na przyszłość!

      W ten sposób wyzbyłem się uczucia lojalności i przywiązania do zakładu pracy. …Od tego czasu takie życie konsumpcyjne na kredyt przestało mnie interesować. Od tej pory opuszczałem samowolnie pracodawcę, kiedy przyszła pora wyruszenia daleko w świat poprzez kontynenty nie czekając na krótki urlop. Nie dręczyło mnie już, że ktoś nieuczciwie pozbawia mnie w jednej chwili pracy będącej moim hobby jak i jedynym źródłem utrzymania, czy dającej mi nadzieję wykorzystania swoich możliwości naukowo zawodowych. …Na drugi dzień czułem się już szczęśliwszy i weselszy, że przezwyciężyłem swoją słabość.

…Trzeba tylko było pamiętać i sobie powtarzać, że żyje się raz i tylko raz za pieniądze, lecz nie dla pieniędzy”.

*           *           *

W dzisiejszych czasach turystyka swoimi wspaniałymi reklamami, kasetami, kolorowymi folderami na kredowym papierze zachęca i wciąga do zwiedzania znanych kurortów wczasowych. Czekają tam “zawodowi” przewodnicy, którzy zgodnie z programem wycieczki wskazują turystom w pierwszym rzędzie miejsca zakupu jarmarkowych pamiątek typu „Made In China, Indonezja, Korea czy Tajwan” przesuwając zwiedzanie ciekawych miejsc i godnych uwagi na plan dalszy. …O to przecież chodzi w turystyce przemysłowej, gdzie spracowany klient przymruży oko i za wszystko zapłaci. Dlatego na tego różnego rodzaju organizowane wycieczki pozwalają sobie bardzo rzadko ludzie skrępowani ograniczeniami życiowymi, dorabiając często w czasie przeznaczonym na urlop.

…Dopiero na emeryturze uwalniają się ci, którzy żądni są wyżycia podczas turystowania do oklepanych miejsc przez różnego rodzaju reklamy, będąc w przeszłości przez dziesiątki lat niewolnikami pracy i pieniądza.

Są tacy, co niewolnicza praca zabiła u nich chęci spełnienia wszelkich marzeń, …z podróżniczymi włącznie. Ci, z wypranymi mózgami źle się czują po przejściu na emeryturę nie wiedząc co z wolnym czasem zrobić i często proszą pracodawcę o ponowne zatrudnienie, za nawet dużo mniejsze wynagrodzenie, by znów cieszyć się w tym kieracie pracy i żyć według instrukcji jak automat, bez wysiłku umysłowego, …jak dawniej przywykli. By następne dnie upływały bez kłopotu wg dawnego szablonu życia.

Niektórzy z nich co doczekali się lepszej emerytury zaczęli żyć bez większych ambicji i zachcianek. Odizolowali się od społeczeństwa, w którym żyli. Ich życie stało się wegetacją na wzór domowych zwierząt. Pieniądze z kupki wykorzystała z czasem służba zdrowia do podleczenia starczych dolegliwości (Alcajmer, Parkinson, Demencja itp.) ale nie oni. …Odchodzili do św. Piotra ubodzy, lecz z pieniędzmi, których nie wykorzystali lub nie zapisali za życia innym w spadku. Opieka społeczna czeka tylko na to i wie co z tym fantem zrobić.

            U mocnych osobowości powstaje konieczność sprawdzenia siebie w warunkach znacznie odbiegających od komfortu życia codziennego, obecnie ich otaczającego. Trzeba mieć tylko siłę wyrwać się spod numeru, za którym jest sterowanie według instrukcji z góry ustalonych, za którym kryje się między innymi – pranie mózgowe telewizyjnymi wiadomościami i reklamami różnego typu na okrągło. …Jest to jak oderwanie się jednego zęba w przekładni, kiedy koła kręcą się w szumie zgrzytając razem i wypadnięcie poza obudowę zamkniętą, …gdzie jest cicho, przestrzeń i swoboda.

…Nigdy nie należy wyrażać negatywnej myśli! Nigdy nie mów: „tego nie potrafię, tego nie rozumiem”. Twoja podświadomość będzie cię trzymać za słowo i zadba o to by zabrakło ci potrzebnych umiejętności w zrozumieniu i spełnieniu marzeń. Pamiętaj, …tylko myślenie pozytywne prowadzi nieomylnie do celu, w moim przypadku do realizowania wielkich podróży światowych, międzykontynentalnych. …Taki cel wybrałem sobie w życiu i go realizuję. Po latach doszedłem do wniosku, że się nie pomyliłem.

            Pozostanie w niezmienionym środowisku nie dostarcza wystarczających impulsów do pełnej samorealizacji i zadowolenia. Ci, którzy nie chcą poddać się tej niszczącej i dehumanizującej obsesji uciekają od społeczeństwa uprzemysłowionego, by spotkać inaczej myślących ludzi, by spotkać nowe życie bardziej zgodne z naturą, z nadzieją, że uda się być może odnaleźć sens życia.  …Podróżowanie zawiera bowiem elementy twórcze, jest to bowiem wypoczynek aktywny, tj. dostosowany do górnej granicy możliwości organizmu podróżnika. Jest to działanie zmierzające do odkrywania czegoś nowego w otaczającym nas świecie przyrody. To jest życie, które nas cieszy. Tym różni się od turystowania w którym odpoczywa się również, lecz biernie.

                                                                                    *           *          *

                        Wzrastająca radość życia

            …Nadszedł czas, gotowy byłem do podboju świata, po przygody daleko przez kontynenty. Za odłożone pieniądze z czterech lat pracy kupiłem używanego, 4-letniego VW-gena “Garbusa” w Nowym Jorku i wyruszyłem bez żadnych usprawnień technicznych pierwszy raz daleko od domu w daleki świat, przed siebie bez większego doświadczenia, w świat przygód i niespodzianek. Miałem dosyć tej niepewnej pracy. Czułem, że wyrwałem się z psychicznego dyskomfortu i psychicznej niewoli jak pies, który urwał się z łańcucha przy budzie i lata po całej wiosce w kółko z radości nie wiedząc co z sobą zrobić.

Wyjechałem w drogę inaczej, w myśl „Turystyki Trampingowej” – samotnie, nie ze sponsorami, nie przy pomocy biur turystycznych, bez uprzedniego zarezerwowania miejsca w hotelu, bez wykupionego biletu tam i z powrotem i w danym czasie. Nawet bez ubezpieczenia samochodu i siebie. …Na własne ryzyko. Każda chwila jak i każdy odcinek drogi od tego momentu był już niepowtarzalny. Obrazki mijały jak na filmie. Azymut obrałem na Amerykę Południową. Przemierzałem przez obcy teren, w innych warunkach odbiegających jakie panują w domu. …Już po niewielu dniach doszedłem do wniosku, że wybór spędzenia czasu był trafny.

Jadąc dalej po bezdrożach świata cieszyłem się jak dziecko, śmiejąc się z radości do siebie w głos dziękując Bogu, że mam możliwość w taki sposób spędzenia jednego fragmentu w swoim życiu i matce, która urodziła mnie normalnego. …Dobre samopoczucie wzrastało z upływem czasu. Czułem jak zacząłem nareszcie oddychać całymi płucami swobodnie, bezstresowo. Nie można tego odczuć podczas wyjazdów urlopowych, kiedy przy otwieraniu drzwi w pokoju hotelowym w piękną pogodę z pięknym widokiem na błękitny kolor morza, słyszymy pytanie od osoby towarzyszącej, …„ile czasu mój kochany, tu zabawimy”. …I tak zaprogramowani już na wstępie upragnionego wypoczynku, oczekiwanego od wielu miesięcy zaczynamy odliczać urlopowe dni, by wrócić na czas do pracy z czekającymi nas znanymi rygorami. …Nie ważne czy odpoczęliśmy.

…Często wyjeżdżają pracodawcy na urlop z telefonem komórkowym w kieszeni, by sprawdzać systematycznie atmosferę w przedsiębiorstwie. …To nie wypoczynek, to praca na odległość, to nie terapia, to koszmar urlopowy nie dający szans na odpoczynek i zregenerowanie sił i systemu nerwowego do pracy.

Wbrew faktom psującym wypoczynek umysłowy każdy po powrocie mówi, że …wspaniale odpoczął wstydząc się powiedzieć prawdę. Im bardziej problemy są w zasięgu ręki, tym mniejsza jest szansa na odpoczynek…. Im dalej byłem od domu tym więcej czułem się wypoczęty. Myślałem o innych swoich znajomych, o tych którym braknie siły wyrwania się z tego obłudnie ułożonego systemu, w którym wolnościowe i demokratyczne hasła przykuwają do miejsc na stałe całe masy ludzi z pokolenia na pokolenie.

                                                                                *           *           *

…Jadąc na południe amerykańskiego kontynentu przez Brazylię zatrzymałem się w Rio de Janeiro przy pięknej morskiej promenadzie. Na słynnej Copacabanie zauważyłem osobników – reprezentantów różnych grup ludzi, którzy korzystali z uroków pogody i pięknej plaży najdłuższej na świecie, ciągnącej się przez dziesiątki kilometrów.

…Wpadł mi w oko leżący sobie na piasku grubaśny facet z wypukłym brzuchem w wielkich ciemnych okularach, spod których ledwo mu nos wystawał a przy nim wtulona ładna, młoda kokietująca go brazylijska dziewczyna. Na oko tylko mu pozazdrościć urlopu. …Ale czego? Co to za odpoczynek? …Założył biznesmen duże okulary by nie było widać w ich cieniu grymasu zmartwień na twarzy. On leży i ciągle myśli jak tam fabryka działa, co jest z biznesem, czy wszystko leci normalnie, czy komuś ręki nie urwało, czy ktoś nie rozkrada itp. itd. To nie odpoczynek to urlopowy koszmar. A kokietka to tylko okładka do urlopowego wypoczynku, dla poczucia nieistniejącego pozornego zadowolenia.

…Zauważyłem jak jakiś młodzieniec lata nerwowo po plaży z wielką torbą przewieszoną na ramieniu i z aparatem fotograficznym z długim obiektywem, robiąc zdjęcia i rozmawiając tu i tam z wybranymi sobie osobami. …To na pewno jakiś sprawozdawca dziennikarz wysłany z redakcji szuka materiału do opublikowania; sobie pomyślałem. Jaką on ma przyjemność czerpania z uroku przyrody: plaży, wody i słońca. Temperatura przeszło 30 st. C a na nim nie ma suchej nitki tylko myśląc o jednym, o jako takiej egzystencji; …rodzina czeka na mamonę, wszystko inne nie ważne.

…Trzecim przykładem korzystającym z uroków słońca i plaży jest niezależny człowiek od pracy niewolniczej. Zatrzymał się z ciekawości dla relaksu. Chodzi sobie powoli po brzegu pluszcząc nogami w wodzie, rozglądając się tu i tam, rozmawiając z mu podobnymi plażowiczami popijając orzeźwiający koktajl. Bez stresu, bez ograniczonego czasu opala się i łyka świeże powietrze. Widać, że jest zadowolony z życia. …To przykład Jędrka wagabundy, który nie dał się okiełznać kapitalizmowi, …który człowieczeństwo a nie żywot niewolniczy zależny od centa wybrał w swojej egzystencji. …To jest dopiero normalne życie, które przynosi radość i zadowolenie. …Tylko mu na prawdę pozazdrościć! Nie, nie ma co zazdrościć, trzeba spróbować tej wolności samemu. Trzeba o niej pamiętać.

                                                                *       *           *

            …Jadąc w nieznane sprawdzam siebie, swoje warunki kondycyjne, warunki techniczne pojazdu, ekwipunek, prowadzę dziennik podróży i trwale go uzupełniam, potwierdzam wizyty i spotkania w specjalnym albumie, zbieram pamiątki, gromadzę różnego rodzaju upominki. …Zbieram dane i wyciągam wnioski jak zorganizować coś więcej i lepiej w przyszłości, by wyeliminować wszystkie niedogodności. Materiały służą mi do podzielenia się po powrocie z tymi, którym los nie dał możliwości czerpania z przyjemności urlopowych. …Służą mi rownież do pisania artykułów i książek.

…Spotykam się po drodze z różnymi ludźmi. Jestem zapraszany często w gościnę. Dzielę się podczas spotkań swoim doświadczeniem, opowiadam o przygodach z trasy na bieżąco. Cieszę się ich wdzięcznością i wchłanianiem wszystkiego co jest dla nich w sferze marzeń. Rozumiem ich status ekonomiczny, głód wiedzy i poznawania świata.

…Pamiętam to ze swoich młodzieńczych lat, kiedy całymi nocami niemalże słuchało się opowiadań przy ognisku na Mazurach starszych kolegów z dorobkiem podróży. …Już samo przygotowanie podróży wymaga doświadczenia i uwagi. Zapominamy o problemach, które prześladowały nas w pracy. Bez ubocznych stresów poświęcamy dużo uwagi na zorganizowanie i zrealizowanie wyprawy w sposób interesujący i wzbogacający naszą osobę; a po powrocie innych.

            Przed wyruszeniem nakreślamy sobie miejsca docelowe, po drodze zsynchronizowane w czasie z małą poprawką na zboczenie czasami z głównej trasy w kierunku interesujących miejsc. Cel i motyw podróży są to czynniki absorbujące trampa już podczas szykowania się do podróży jak i podczas pokonywania dalekich przestrzeni.

Wszystkie wyprawy mają wspólne:

                        1. Przygotowanie trasy jak i czas jazdy w strefach klimatycznych

                        2. Przygotowanie osobistego ekwipunku

                         3. Zasób odpowiedniej ilości pieniędzy

                         4. Wyposażenie techniczne

                         5. Sposób odżywiania

                                     6. Zabezpieczenie się zastrzykiem przed miejscowymi chorobami

                         7. Zabranie z sobą lekarstw

                         8. Ustalenie bazy kontaktowej

                        9. Higiena po drodze

                        10. Przygotowanie zdrowotne i kondycyjne

                        11. Miejsca godne zwiedzania.

                        12. Wykorzystanie polecających adresów itp.

                                                                        *           *           *

            …Po powrocie z dalekiej kolejnej podróży, w jednakowym stopniu zubożały ekonomicznie, jestem tak zmęczony jak i szczęśliwy, że dokonałem czegoś innego następnego, że odwiedziłem nowe zakątki naszej planety, że poznałem nowych interesujących ludzi, ich zwyczaje, tradycje i religie. Pozostaje coś w sercu i pamięci czyniąc mnie mądrzejszym i lepszym. Podróże nauczyły mnie zrozumienia bardziej prostych ludzi, większej cierpliwości do nich, przebaczenia im łatwiej za niedotrzymanie słowa, nie wymagania od nich tyle ile od siebie samego i podejścia do nich w prosty sposób z pomocą i życzliwością. …A cechująca nas prostota jest owocem dojrzałości.

Pełen energii i optymizmu przystępuję do świeżej pracy, wyszukanej z gazety jak zwykle, którą traktuję jako konieczność a nie przyjemność pamiętając pranie mózgów przez system z hasłami dobrobytu, w którym się znów znalazłem, gdzie na stu ludzi umiejących czytać jeden zaledwie umie myśleć.

Czas szybko zleci pracując i myśląc, kiedy się czeka na następną ciekawą międzykontynentalną wyprawę w nieznane, która będzie znów moją terapią życia, …jak do tej pory moim lekarstwem. Wyprawa, która doda mi sił by nie poddać się w kieracie, w którym na pewien czas zamieniam się w numerek wśród społeczeństwa, które cechuje pustka duchowa i intelektualna, które żyje “na kredyt” w szalonym tempie życia i w lęku przed utratą pracy, …udając na pozór szczęśliwych.

Te dalekie podróże pozwalają tylko wyleczyć mnie ze wszystkich chorób wewnętrznych, na które ludzie tu, w tym słynnym i bogatym USA łatwo zapadają. …Mając taką świadomość łatwiej przeczekać chwilę rozstania z podróżami, w których przez zmianę położenia geograficznego, klimatu, charyzmę podczas kontaktów daleko od domu, daleko od sztucznego społeczeństwa, czujemy się zdrowsi i szczęśliwsi realizując swoje nietypowe marzenia.

            Trzeba tylko wiedzieć i pamiętać, że od zagubionego życia uchronią każdego zdrowo myślącego człowieka wszelkie dalekie podróże, które wymagają zaabsorbowania się uczuciowego i czasowego – od początku ich szykowania do zrealizowania.

Jednym słowem trzeba być daleko od miejsca zmartwień i problemów codziennych by czuć się zdrowszym i weselszym. …Ja już to znam!

…To co każdy czuje a nie dostrzega tych cicho zazdrosnych, tych życzliwych mu inaczej przyjaciół zacytuję tekstem ściągniętym w jednej z warszawskich redakcji na dolnym Mokotowie; wiszącym na ścianie przy recepcji:

                                      „Człowiek, kurwa

                                     całe życie poświęca

                                     stara się coś zbudować,

                                     a za jego plecami

                                     jakiś taki piździelec

                                     przez cały czas

                          to rujnuje.” 

                                     – autor, John Sladek

            …Gdzie wchodzi szczęście, tam od razu zawiść rozpoczyna oblężenie i walczy z nim. …Jak żyć w takim środowisku przyjaciół, w którym się ociera człowiek z „życzliwymi mu inaczej” gdzie wszystko staje się walką bez reguł, gdzie prawdą jest pieniądz i on wygrywa każdy spór mając siłę i mając zawsze „rację”. Musimy być bardzo czujni!

…Moje dalekie podróże, które mnie uzdrawiają, są sposobem na życie wyrywając mnie z ram ograniczeń i zamkniętych schematów. Trzeba potrafić iść na kompromis – jak chce się być wolnym to trzeba zrezygnować z bogactwa. …Nie ma milionera, który jest podróżnikiem i nie ma podróżnika, który jest milionerem. Lecz obaj są milionerami – jeden w mamonę a drugi w kilometry. …Ja zaliczam się do drugiej opcji, …tej szczęśliwszej, myślącej po swojemu …nieco inaczej, nie zrozumianej na ogół przez ogół.

…Człowiek szczęśliwy nie zazdrości sukcesów sportowych, zawodowych, materialnych czy osobistych drugiemu.

Radzę wszystkim spróbować, bo nigdy nie jest za późno. Podróżnikiem można być niezależnie od wieku jak studentem by czuć się młodszym i sprawniejszym.  Można jeszcze znaleźć nowy wymiar życia, – życia w wolności i naturze, choć raz w życiu niezależnie od mijającego czasu wegetacji, …tak potrzebnego każdemu z nas.

Podróże przedłużają życie. Pamiętajmy, powinno to być naszą życiową maksymą.

Życzę powodzenia!

                                                                                                                                                     –  Jędrek

                                                                                                                                              asochacki@yahoo.com

Phoenix, Arizona, 2013 r.

This entry was posted in Rózne. Bookmark the permalink.