Joanna Baranowska-Osipowicz

Joanna Baranowska – Osipowicz

“WAGABUNDA W DUSZY”

Urodzilam sie I wychowalam w Polsce, wtedy kraju komunistycznym. Tam, we Wroclawiu, ukanczylam z tytulem Magistra Ekonomii Wyzsza  Szkole Ekonomiczna. W 1972 r. opuscilam Polske I jako emigrant, poprzez oboz dla uchodzcow we Wloszech, w lipcu 1973 r. sama I bez grosza przy duszy – przybylam do Stanow. Poniewaz nie znalam jezyka angielskiego, przez nastepne piec lat pracowalam fizycznie w przeroznych miejscach w Chicago, o ktorych  teraz wolalabym zapomniec. W 1978 r. przenioslam sie do Arizony, gdzie zamieszkuje do dzisiaj. W latach 80-tych, na ASU w Phoenix, zrobilam wieczorowo drugi kierunek studiow – Business Administration o specjalizacji ksiegowosc.
O podrozach po swiecie marzylam juz od dziecka. Mysle, ze dusze wagabundy wszczepili we mnie Cyganie, ktorzy kazdego roku odwiedzali nasze miasteczko na Pomorzu. Rozbijali swoje obozowisko na starym targowisku przy rzece, a ja wysiadywalam tam calymi dniami, za co oczywiscie dostawalam pozadne pasy od ojca. Po nocach poplakujac z cicha, rozmyslalam I planowalam swoja ucieczke z domu I swoje nowe zycie w cyganskich wozach. Niestety, Cyganow zakwaterowano w nowo wybudowanych blokach, a ja zostalam nad rzeka ze swoimi marzeniami.
Swoje podroze zagraniczne zaczelam w czasie studiow w Polsce. Zwiedzilam w tym czasie naszych, rowniez komunistycznych, sasiadow: Czechoslowacje, Wegry, Rumunie, Bulgarie I Litwe. Na ostatnim roku studiow po raz pierwszy wyruszylam na zachod. Moja droga wiodla przez: Niemcy, Belgie, Holandie, Francje, Hiszpanie, Maroko, I Algerie.
Marzenie poznania swiata roslo we mnie jak ta przyslowiowa kapusta na grzedzie, ale niestety – mieszkajac w Polsce nie mialam na to srodkow. Decyzja ucieczki z Polski byla mocno podbudowana przez tego wagabunde w mej niespokojnej duszy. Niestety, krotko po osiedleniu w Chicago, moje marzenia, z powodu  urodzenia dziecka zostaly odsuniete na dlugie lata. Swoje podroze ponowilam dopiero w latach 80-tych.
Dwa razy odwiedzilam Europe: Anglia, Holandia, Niemcy, Austria, Szwajcaria, Wlochy, Francja, Finlandia I St. Petesburg w Rosji. W latach 90-tych przyszla kolej na: Brazylie, slynne Foz de Iguazu na granicy Argentyny, Brazylii I Paragwaju, Meksyk, Puerto Rico, Wyspy Karaibskie, Hong Kong, Macao, I Chiny.
Wreszcie, w roku 1997 skwitowalam prace I razem z moim bratem wyruszylismy w wielomiesieczna podroz w nieznane. Zaczelismy od Grecji, poprzez Turcje, az do Indii. Nastepnie: Nepal, Tailandia, Indonezja, Hong Kong I Chiny. Cala podroz trwala prawie 8 I pol miesiaca, I musze przyznac, ze wcale nie byla latwa. Czlowiek z wiekiem robi sie wygodny, a trzeci swiat niesie ze soba twarde warunki I duzo zmagan.
W latach 2000/2001 bylam w Egipcie, Portugalii, Hiszpanii, Maroku, Argentynie I w Urugwaju. Mysle, ze ze wszystkich zwiedzonych przeze mnie miejsc moglabym polecic: Nepal, Turcje, Egipt I Maroko, skad przezycia sa niezapomniane. Sa to miejsca stworzone przez nature I w dawnych czasach przez czlowieka, ktore wzbogacaja kazda dusze w wartosci niewymierne.
Nie wiem, czy zaliczam sie do turystow, czy tez do podroznikow, ale mysle, ze bardziej do tych drugich, poniewaz jade zawsze bez zadnych rezerwacji, byle przed siebie I w nieznane.
Uwielbiam poznawac inne, nieznane mi kultury, spotykac nowych ludzi, smakowac ich jadlo, picie, I tanczyc w rytmy ich muzyki. Jest to dla mnie przezycie, ktore trudno mi opisac slowami, trzeba by to ubrac w poezje, lub zmroczyc dobrym winem, aby poczuc ich prawdziwy smak.
Dzisiaj, mimo ze wiek, jak to sie mowi, dojrzaly, wagabunda w duszy nadal mlody, nadal nienasycony I nie daje spokoju.
Przegladam wiec atlas swiata jak biblie przed snem, I marze o nastepnej podrozy.

Czlonek Centrum Wagabundy – Aska

Tucson,  Arizona,  czerwiec  2001 r.

This entry was posted in Ciekawi podróżnicy. Bookmark the permalink.