TRZECI ETAP VII część

Co wymyślił jeszcze konsul nigeryjski?

Po prawie dwu miesięcznym walczeniu o wizę nadszedł poniedziałek, ciekawy byłem czym zaskoczy mnie jeszcze konsul. Dr Matius stał przy mnie jako świadek, już nie pomocnik w rozwiązaniu sprawy.
Cała sprawa była w rękach muzułmańskiego konsula, da wizę na przejazd Nigerii lub nie. Czekałem cierpliwie na decyzję.

…Gdyby nie dał to wykorzystałbym ostatnią alternatywę wysyłając „Zabawkę” okrężną drogą przez „China Shiping Co.” do Kamerunu. Za kilka dni odpływa statek z portu w Cotonou, koszt około 750 Euro, czas transportu trzy dni. Armator czekał tylko na wpłatę w banku na konto. …Czekałem z tym posunięciem gdyż wydana suma nadszarpnęła by mój budżet emerytalny.

Godz. 11:00, zaproszono mnie do środka konsulatu. Konsul przyjżał się uważnie każdej wpisanej wizie i zatrzymał się na wizie kameruńskiej. Pytanie. Jakim sposobem mam kameruńską wizę z podpisem konsula z Lagos. …Normalnie, w Cotonou jest przedstawiciel Kamerunu.
…Ten facet – wielki dostojnik konsularny – nie wiedział o istnieniu kameruńskiej placówki mieszczącej się w tej samej dzielnnicy. …Zarządał telefonicznego potwierdzenia wydania wizy bezpośrednio od kameruńskiego przedstawiciela.
Nie tracąc czasu pojechałem moto-taxi i przedstawiłem sprawę konsulowi kameruńskiemu, Ten wyśmiał palanta za brak szacunku. Zadzwonił do Ambasady Nigeryjskiej i na dodatek dał mi wizytówkę bym ją pokazał niedowiarkowi nigeryjskiemu.

Końcówka w uzyskaniu wizy
Po powrocie poproszono mnie w okienku o paszport. Po kilkunastu minutach sekretarz konsula zwrócił mi dokument bez słowa z nigeryjską wizą na 30 dni. …Po co mi tyle dni, kiedy inne wizy tracą ważność.
…Zawstydzony za działalność swojego pana, który był prymitywnie złośliwy przez wiele tygodni, zniknął szybko z pola widzenia. Dr Matius był zdziwiony, że wyczerpały się upierdliwe pomysły swojego ziomka. …W całym tym zamieszaniu zapomniano o pobraniu należności 170.- USD za wizę. …Tyle zyskałem w tym bałaganie.

Rozluźniony psychicznie wróciłem do hotelu by sklarować się przed opuszczeniem Beninu. Zadzwoniłem do chńskiego przewoźnika i odwołwłem wysyłkę.
Zaprzyjaźnieni goście hotelowi gratulowali mi uparcia w dążeniu do celu. Dr Matius celebrował tę wygraną sprawę butelką wina i dziękował mi za asystę w konsulacie. Mocno wierzący w Boga zazdrościł mi pomysłu na życie. …Jak to jest Andre, Jezus urodził się nagi, chodził całe życie w sandałach i ubogim ubraniu, umarł tak samo biednie. …Obecnie ludzie rodzą się nadzy a dążą żeby umrzeć bogato. A ty Andrzej jedziesz w życiu na fali nie myśląc o ekonomicznym bogactwie… Gratulacje! Chcę kopiować twoje życie.

Jeszcze raz przez diabelską granicę
Rankim wyruszyłem w stronę granicy nigeryjskiej. Pogoda sprzyjała w manewrowaniu „Zabawką” po dołach drogi przedgranicznej. …Kilka zatrzymań z benińskiej strony przebiegło sprawnie. Jakoś spokojnie było tym rankiem przy szlabanie „Policji”. Mogłem zostawić samochód i załatwiać formalności. Wbito pieczątkę przy konsularnej wizie, bez napiwku. U celników dałem do postęplowania „Carnet de Pasages”, też bez napiwku. …Byłem zaskoczony!

…Opuściłem ostatnie pomieszczenie na granicy i stop. Ani kroku dalej. Policjant wymusił ode mnie jednego dolara. Widzieli to jego koledzy stojący i trzymający deskę z gwożdziami nabitymi na poczekaniu by wsunąć pod koła bez żadnej odpowiedzialności karnej za przebicie opony. Bezprawie graniczne na całego! Skorumpowany rząd daje przykład jak można okradać ludzi w biały dzień pod okiem policji i wojska.
Tego dnia kręciło się mniej ludzi i szybciej poruszałem się od słupków do słupków z zawieszonym sznurem w poprzek drogi. Kiwając się na boki „Zabawką” dojechałem do ostatniego szlabanu by pokazać wizę graniczną.

…Szybko oddalałem się od skorumpowanego miejsca. Jechałem szczęśliwy, że mam tę granicę za sobą coraz głębiej.

Nigeria 15 kraj afrykański (154 w bagażu wagabundy)

Byłem ciekawy tego kraju, ostatniego z Zachodniej Afryki, tak zachwalającego przez nigeryjskich biznesmenów mieszkających razem w pensjonacie. …Najsilniejszy kraj ekonomicznie w Afryce z największą liczbą ludności, około 200 milionów, z najwiąkszą liczbą uczelni, kin i teatrów, muzeów i galerii, około 250 języków tubylczych, itd. Wszystko co nigeryjskie to naj…, naj… lepsze, ładniejsze, itp.
…Moje odczucie jest inne. To kraj duży z życiem, kulturą i obyczjami afrykańskimi, nie światowymi. Czuje się bogactwo i brak właściciela, …wszystko przesiąknięte olejem. Wydobycie ropy zniszczyło przemysł do lokalnego poziomu, rybne przetwórstwo zanikło, stało się nieopłacalne. Korupcja stała się jawna i niekaralna w całym kraju. (Co będzie jak olej się wyczerpie?).
Jednym słowem murzynowo na dużą skalę. Nic tu się nie zmieni szybko oprócz nowych nielicznych budowli w centrach miejskich. Kilkadziesiąt metrów w bok od głównych ulic widać istniejące geta ludzi biednych ze śmieciowiskami i unoszącym się smrodem dookoła, nie do zakceptowania przez turystów z innych kontynentów. …Ale właśnie ten kontrast przyciąga innych z ciekawości.
…Z braku czasu musiałem zrezygnowć z zaproszenia znajomych w Lagos. Przejechałem te najludniejsze miasto w Afryce – 25 milionów, do 1991 roku będącego stolicą kraju gdzie ludzie mieszkają od siebie oddzieleni ścianą, gdzie samochód siedzi na zdeżaku drugiego, gdzie jest największa działalność różnych grup muzycznych i fundacji.
…Jechałem kilka dni z uwagą na częste zatrzymania policji i zablokowane drogi. Przez kilkadziesiąt kilometrów dzielnicami niekończącego sie Lagos wyjechałem na autostradę w kirunku Kamerunu. Po drodze wjechałem do Benin City – stolicy królewskiej z XV wieku, artystycznego miejsca z metalowymi rzeźbami. Zajechałem też na plac turystyczny z symulowanym bazarem niewolników.
Czas nie pozwolił na większe krążenie po Nigerii. …Odpuściłem wizytę do Ambasady Polskiej w Abuja w obecnej stolicy Nigerii od 1997 roku, miasta czystego, zelektryfikowanego ze spokojnym życiem bez ciekawych miejsc do zwiedzania.

Zmęczonony jazdą po autostradzie z nawierzchnią miejscami piaszczysto-gliniastą, z dołami metrowymi wyrobionymi przez ciągniki drogowe, których masa zepsutych i rozbitych pozostawiona jest na uboczach; jakby nikomu na tym nie zależało. Widok straszny.
Masa check-pointów z uzbrojoną w automatyczną broń policji i wojska. Odczuwało się wrażenie, że jakaś zawierucha polityczna się szykuje.
…Przykrym zjawiskiem był widok setek wyciągniętych rąk po jałmużnę jak i wykrzykiwanie przez dorosłych i dzieci słów „White” lub „White man” (biały człowiek). Przyzwyczaiłem się z czasem do tego i nie zwracałem uwagi.
Zatrzymywałem się na noc na strzeżonych stacjach benzynowych często otwartych całodobowo. Nie obeszło się bez prezentu dolarowego.

Po kilku dniach ciężkiego forsowania „nigeryjskich dróg”, wjechałem do ostatniego miasta na mojej trasie a zarazem portu granicznego z odprawą celną – Calabar. Miasta leżącego w południowo-zachodniej części Nigerii, stolicy krzyżujących się rzek i z bogatą historią największego niewolniczego portu.
Z tego miejsca planowałem dostać się na Ferry Boat do Limbe – portu w Kamerunie by móc popłynąć statkiem na wyspę do portu Malabo – stolicy Gwinei Równikowej i celebrować zaległe urodziny.

…Wjechałem na teren portu.

Pozdrawiam z Calabar, Nigeria ! – Jędrek
Koniec III Etapu podróży i Zachodniej Afryki.

Nieco statystyki:
W Afryce: 173 dni
Dystans: 18,500 km
(Przeciętna jazdy: 110 km / dzień)
Zaliczone 15 krajów: w tym Ghana (39dni), Togo (3dn), Benin (65d), Nigeria (5d)
Potrącenia (1) koziołek (Mauretania)
Kłopoty: (2) zguba karty kredytowej (Gwinea), kartki paszportowe (Nigeria)
Urazy: (2) zwichnięte palce dłoni (Senegal), skręcenie prawego kolana (Ghana)
Naprawa samochodu: (3) karoseria (Liberia), amortyzatory (Benin), tłumik (Nigeria)
Zmiana oleju: (1) (Ghana)
Kapcie: (2) (Sierra Leone, Ghana)
Felga skrzywiona: (2) (Nigeria)
Szybkość „Zabawki” w drodze: 5-30 km/h teren, 110-120 km/h autostrada
Wypadki: 0
Choroby: 0

This entry was posted in Afryka 2016. Bookmark the permalink.