Bal, Wieee…lki Bal !!!, …i po balu

Z gościny Andrzeja „Jędrka” Sochackiego nad Atlantykiem

Zaczęło się od listu prezesa do uczestników Balu Podróżnika Polonijnego w specjalnym biuletynie „Polonijnego Klubu Podróżników” – Jerzego Majcherczyka w którym czytamy: „…W imieniu Polonijnego Klubu Podróżnika bardzo serdecznie dziękuję Andrzejowi Sochackiemu – wielkiemu polskiemu podróżnikowi za przyjęcie zaproszenia w roli honorowego gościa do uczestnictwa w „16 Balu Podróżnika” oraz za spotkania się z Polonią. Bal odbędzie się w Sali Balowej „Royal Manor” w Garfield, NJ, gdzie do tańca przygrywać będzie najlepsza obecnie polonijna orkiestra „Zambrowiacy”. W programie przygotowany jest występ recitalowy gościa z Polski, muzyka i piosenkarza – Zbyszka Wodeckiego, konkurs na stroje, tańce, występy młodych talentów i loteria z atrakcyjnymi nagrodami”.

…Bal zorganizowany był pod honorowym patronatem ambasadora RP w USA, gości 320 osób (rekord balów).
Piękny zimny wieczór w Garfield, NJ ułatwił przybycie wszystkim z daleka. Sobota, 2 luty 2013, godz. 18:00, przybyli pierwsi goście a wśród nich legenda polskich podróżników – Andrzej Sochacki, zakwaterowany w hotelu „Mariott”. Specjalny gość z Polski Zbigniew Wodecki zjawił się na krótko przed balem. Bal podróżnika uważany jest za jedną z największych i najbardziej prestiżowych imprez polonijnych na wschodzie Stanów Zjednoczonych na którym bawi się elita Polonii w grupie kilkuset biznesmenów i polityków, ludzi kultury i mediów, którzy przybywają z różnych zakątków nie tylko USA ale i świata.
Prelekcja przed zabawą
O godz. 19:00 rozpoczęły się prezentacje. Najpierw prezes Klubu Podróżnika zaprezentował działalność klubu. Następnie prezentację zatytuowaną „Kim jest Andrzej Sochacki” rozpoczął w stroju harleyowskim największy polski podróżnik – Andrzej „Jędrek” Sochacki, przybyły na specjalne zaproszenie organizatora balu z odległej Arizony. Opowiadał o sobie i o swoich niesamowitych światowych podróżach w pojedynkę. Czas był ograniczony, więc w reporterskim skrócie przedstawił po kilka epizodów ze swoich wypraw, chronologicznie od pierwszej do ostatniej. Robił to w tak bezpośredni sposób, że wszyscy zamienili się w słuch przeplatając wybuchami śmiechu i oklasków. Wielu z gości nie popuściło Jędrkowi w okazyjnej sesji zdjęciowej.
Ten nietypowy obieżyświat spędził w podróżach ponad 11 lat ciekawego życia. Pokonał ponad 375 tysięcy kilometrów. Zwiedził 140 krajów na sześciu kontynentach. Jako jedyny podróżnik na świecie okrążył samotnie ziemię siedem razy – za każdym razem innym środkiem transportu (samochód, samolot, jacht, pociąg, motocykl), jadąc zawsze w barwach swojego kraju. W tej chwili Andrzej wykorzystał na uczestnictwo w balu wolny czas podczas obecnej – ósmej samotnej podróży dookoła świata po obrzeżach kontynentów, którą rozpoczął w 2008 roku z Bostonu, USA. Zaliczył już okrążanie Ameryki Północnej, Środkowej, Południowej i Europy. Jest w trakcie przygotowywania się do podboju Afryki. Szuka kooperantów, gdyż okrążenie tego wielkiego kontynentu po obrzeżach wymaga nielada wysiłku. Może ktoś miałby chęć zareklamować swoją firmę na samochodzie Andrzeja, zapraszamy z podziękowaniem i prosimy się pospieszyć.
Godzina koktajlowa
Tuż po prezentacji, od godz. 20 do 21:00 goście balu mieli okazję w koktajlowym pomieszczeniu wznosić toasty i skosztować wielu przysmaków ze zdrowej polskiej żywności. Przez cały czas na ogromnym ekranie, można było oglądać filmy z Jędrka wypraw oraz reklamy klubu podróżników i polskiego LOT-u.
Rozpoczęcie balu
Kilka minut po 21:00 nastąpiło uroczyste otwarcie balu. Po pierwszych słowach powitania organizator imprezy – Jerzy Majcherczyk zaczął szukać zacnego gościa honorowego, który jak się okazało – właśnie wpadł na bal podczas kolejnej wyprawy dookoła świata. Po chwili oczekiwania arizoński gość znalazł się. Niespodziewanie wielkim łukiem wjechał na salę balową na srebrnym motorze Harley Davidson. Wszyscy podnieśli się z miejsc. Na widok wjeżdżającego z odpowiednim warkotem silnika – charakterystycznego dla harleya, zaczeli wymachiwać rękami na powitanie. Flesze aparatów błyskały jeden za drugim. Wrzało radośnie na sali z balowej niespodzianki. Temperatura wzrosła. …O dziwo, Andrzej Sochacki nie miał na sbie stroju harleyowskiego a był ubrany tym razem w smoking, a towarzyszyli mu rośli członkowie klubu motorowego „Husaria” z New Jersey. Widok niesamowity! Wyglądało to jak gwiazda wśród bikerów. Nie ma się co dziwić – Andrzej Sochacki ma na swoim koncie dwie podróże raz po raz dookoa świata harleyem „Sportster-883”.
…Gdy sala już ochłonęła z wrażenia i gość honorowy przywitał się z uczestnikami balu, na środek została zaproszona pani konsul Małgorzata Kozik, która w iminieniu dyplomacji RP powitała wszystkich uczestników balu. Następnie gości powitał i pozdrowił przesyłając gratulacje klubowi – dr Stanisław Śliwowski – prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej na stan New Jersey. Na środek zostali zaproszeni inni oficjałowie tamtejszej Polonii jak i niektórzy z zacnych gości z poza. Wszystkim odśpiewano uroczyście 100 lat.
Po pysznej kolacji, z trzech dań do wyboru, wszyscy ruszyli w tany na parkiet. Andrzej siedział przy stole VIP-ów w towarzystwie: pani konsulowej z mężem, pani prezydent miasta Zabrze – Małgorzaty Szulik ze swoim adwokatem i jego żoną, Zbigniewa Wodeckiego, Jerzego Majcherczyka z żoną Małgosią i polonijnego lekarza – Piotra Huskowskiego. …Przez 6 godzin do tańca grali „Zambrowiacy”. W między czasie specjalny gość z Polski – Zbigniew Wodecki wystąpił ze wspaniałym recitalem. Zgromadzona grupka na środku parkietu, wpatrzona w swojego idola, śpiewała fragmenty jego znanych utworów potupując w miejscu nogami do rytmu.
W przerwach orkiestry popisywały się wokalistyczne i muzyczne młode polskie talenty. 16-letnia Victoria Palicht zaśpiewała pieśń z opery Verdiego, „Mama” z repertuaru Violetty Villas i z musicalu „My Fair Lady”. 24-letni Marek Szulik zagrał dwa utwory na trąbce tak, że sam Zbigniew Wodecki był pod wrażeniem jego opanowania instrumentu. Oba występy zakończyły się gromkimi brawami. Innym wypełnieniem przerwy zespołu muzycznego było rozstrzygnięcie konkursu na najlepszą parę taneczną i najciekawszy strój Balu Podróżnika. Do jury zaproszony uroczyście został honorowy gość balu Andrzej Sochacki – jako jego szef. Pierwsze miejsce przypadło Agacie Glińskiej z Brooklina odzianej w oryginalny strój cygański przywieziony prosto z Hiszpanii. Każdy z występujących otrzymał nagrody, od polonijnych sponsorów balu, w postaci pieniężnych certyfikatów, kart telefonicznych, skrzynek piwa „Warka”, książek i innych prezentów.
Czas szybko zleciał. Na boku sali stały długie stoły przez całą noc zaopatrzone w różne przysmaki, ciastka i napoje dla wygłodniałych gości. Goście w większości bawili się do trzeciej nad ranem. Rozweseleni opuścili powoli salę balową „Royal Manor” w Garfield NJ dziękując gospodarzowi balu i właścicielowi za wspaniale zorganizowany czas i troskliwą opiekę.
Spotkania z Jędrkiem
Z prezentacjami na temat „Moje szlone podróże dookoła ziemi” rozpoczął Jędrek swe występy już w niedzielę, w dniu zakończenia balu. Pierwszą prelekcją zainteresował wszystkich przybyłych z duchem podróżniczym w „Druch Studio”, Trenton, NJ. …Już po pierwszym spotkaniu wzbudziło zainteresowanie jego ciekawej sylwetki jak i podróżami, zabrakło książek na dedykacje. W sali galeryjnej liczni goście stali na końcu wsłuchani w opowiadania przeżyć samotnych wypraw.
Dom Polski „Cracovia” w Wallington, NJ ugościł Jędrka wspaniałym ekologicznym obiadem po zakończeniu spotkania, które przeciągnęło się z powodu pytań młodych zwolenników dalekich podróży w nieznane. Trudno było im uwierzyć w samotne wykonywanie najdłuższych podróży jakimi są wyprawy dookoła kuli ziemskiej. Dłuższych już nie ma. W pojedynkę jest najtrudniej ale wykonalne, trzeba tylko chcieć i wystartować.
„Instytut Piłsudskiego” na Manhattanie, NY wypełniony był przeważnie przez Andrzeja przyjaciół, których znał od ponad 30 lat. To w Nowym Jorku Jędrek zatrzymał się po osiągnięciu brzegu Stanów Zjednoczonych w roku 1973. Tu pracował i przygotowywał się do swojej pierwszej wokołoziemskiej podróży małym VW-garbuskiem – sławnym i nazwanym pieszczotliwie „Pryszczem”. Nierozłączny stalowy przyjaciel dwuletniej podróży Andrzeja po zakończeniu wyprawy ozdabiał przez osiemnaście lat niemieckie Automuzeum w Wolfsburgu i warszawski „Salon VW Sobiesława Zasady”. Dziś ten znany i wysłużony samochód znajduje się pod opieką Artura Matyszkiewicza z Krakowa – prezesa „Garbojamy”. Jeździ po całej Polsce, ozdabia zjazdy i uczestniczy w różnych konkursach i festiwalach.
…Andrzej już nie wrócił do Wallinghton, gdzie czekał do jego dyspozycji gościnny pokój; został wśród swoich starych przyjaciół w Nowym Jorku. Nie mogli się nacieszyć jego przyjazdem. …Nie dał rady wszystkich odwiedzić.
Nie oparł się zaproszeniu polskiemu klubowi motocyklowemu „Husaria” będącego częścią braci z „Unknown Bikers MC” z siedzibą na Greenpoincie, Brooklyn. Podczas spotkania podzielił się harleyowymi wyprawami dookoła świata i filmem o rosyjskich bikierach przywiezionym z Władywostoku. Jędrek zaprosił w lato polską brać harleyową do siebie w Arizonie, do „Centrum Wagabundy” w którym działa filia „Polskiej Unii Motocyklowej Świata” z siedzibą w Chicago pod przewodnictwem „Szpiega” (Mirka Nazgowicza).
…Andrzej z wielką przyjemnością przyjął zaproszenie do szkół z „Centrali Szkolnictwa Polskiego”. Nadmienię, że na początku swojej emigracji Andrzej Sochacki sprawował rolę kierownika przez trzy lata w jednej z polonijnych szkół języka polskiego w Ozon Park NY. Z pierwszej podróży „garbuskiem” dookoła świata Jędrek przywiózł specjalne papieskie błogosławieństwo od Jana Pawła II dla Centrali Szkolnictwa Polskiego w Stanach Zjednoczonych.

10 dniowy pobyt na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych zleciał Andrzejowi Sochackiemu jak jedna chwila pozostawiając tęskontę do następnego wypadu. Wrócił do domu w Phoenix zmęczony i zadowolony, z wiarą szybkiego zorganizowania następnej wycieczki w stronę Atlantyku.
– Ewa Sochmar

This entry was posted in Rózne. Bookmark the permalink.