BALI

Ze smutkiem opóściłem Australię, za krótko byłem. Adelaide i Tasmania zostały mi w pamięci. Adelaide z ciepłym arizońskim klimatem a Tasmania z widokami polskiej ziemi; czułem nastalgię za krajem. Oba miasta czyste z domkami wykończonymi, kultura na poziomie ogólnie odczuwalna, woda przezroczysta i ludzie mili. Wodę można pić z kranów. Po wykonaniu pętli austalijskiej wróciłem na trasę swojej IX podróży – samolotowej – dookoła świata.
Ośmiogodzinnym lotem Boeingiem osiągnąłem lotnisko w Denpasar na wyspie Bali wchodzącej w skład indonezyjskiego archipelagu. Budynek portowy niski w stylu miejskiej architektury rzucał się w oczy. Pogoda wilgotna odczuwalna była tuż po wyjściu z samolotu. Przy samolocie czekał autobus by podwieźć pasażerów do budynku z odprawą celną i odebraniem bagaży. Po opuszczeniu strefy bagażowej dziesiątki taksówkarzy nagadywało mnie na jazdę. Ale gdzie? Nie spieszyło mi się nie będąc zdecydowany w którą stronę się udać. W końcu wybrałem sobie na trzy dni miasto Sanur na wschodnio-południowej stronie wyspy z mniejszym tłokiem turystycznym. Poprzednio podczas podróży samolotowej dookoła świata zwiedziłem wyspę Jawa ze stolicą Jakarta. Chciałem zobaczyć inny widok i odczuć atmosferę życia codziennego.
Specjalna budka na zewnątrz budynku lotniczego wydawała bilety dla taksówek z ceną trasy. Po godzinej jeździe znalazłem się w hoteliku typu „Gest Hause” dla podróżujących z plecakiem lub walizką. Taksuwkarz miał doświadczenie i wyczucie kogo i gdzie podwieźć. Cena pokoju 30.- USD ze śniadaniem, miejskim transportem po zakupy i WiFI internetowym. Do plaży niecałe 100 m zadawalało każdego. Odpowiadało mi to pod każdym względem.
W pierwszym dniu pochodziłem sobie po okolicy, żeby zobaczyć co jest gdzie. Wieczorem popływałem w basenie hotelowym. Duża butelka zimnego piwa dla ożeźwienia kosztowała 2.50 USD. Spało się dobrze w chłodnym pokoju. Następnego dnia opalałem się na plaży do południa kożystając przy okazji z taniego masażu. Na wodzie bujały się ku radości turystów motorowe łodzie, łódki wiosłowe i pontony. Po objedzie zwiedzałem, wykorzystując niedrogie taxi, miasteczko z jego zabytkami kultury hinduskiej, która przeważała nad muzułmańską. Uliczka hotelowa wydawała się egzotyczną z powodu pomników hinduskich, bożków, nazw ulic jak i zabudowy. Ludzie byli nadzwyczaj uprzejmi rozmawiając z uśmiechem na twarzy.
Procesja religijna ku czci Nowego Roku
Zbliżał się nowy rok w hinduskim kalendarzu. Na ulicach ludzie ustawiali pudełka z talerzami pełne kwiatów i różnych nasion pod pomnikami jak i w miejscach specjalnie na to przygotowanych. Była niedziela, wrzała cała okolica swoją tradycją odbycia procesji wieczorową porą. O godzinie 19:30 ulice nie były już przejezdne. Ludzie ustawiali się z makietami swoich bożków i demonów by o 20:00 zacząć procesję w chałasie trąbek, bębnów i krzyku ludzi. Wszystkich czczących religię porywało do chałasu. Z wielkimi makietami na specjalnych rusztowaniach, trzymanych przez kilku mężczyzn, bujającym ruchem maszerowali kręcąc się po ulicy, w okolice morskiej zatoki. Tam reprezentanci jednej grupy spotkali się z drugą grupą by wspólnie bawić się następnych kilka godzin przy dźwiękach muzyki z przważającym echem bębnów i piszczałek, dzwonków i wrzawy ogólnej.
Całą chmarę ciekawskich odgradzała od procesji gruba taśma i stojący wzdłóż pochodu policjanci. Około północy wszystko cichło powoli by następnego dnia celebrować swoje hinduskie święto przy muzyce i tańcach bez przerwy 24 godziny. Hotele wypełnione turystami miały nakaz nie wypuszczania swoich gości na ulicę. Wszyscy przyjezdni czuli się jak tymczasowi więźniowie spędzając czas w ośrodku zamkniętym przez mury i bramę. Nikt nie protestował szanując obyczaje tubylców, każdy zaopatrzył się uprzednio w pożywienie na ten czas.
Wyjechałem z miasta na lotnisko przed północą by zdążyć na lot w stronę Japonii. Wrócę tu jak szczęście dopisze.
Zasyłam pozdrowionka z Bali – Jędrek

Nieco statystyki:
Hotel – 60 .- USD
Taxi –30.- USD
Wyżywienie, drinki – 70.- USD
Pamiątki – 20.- USD
Razem: około 180.- USD (3 dni i dwie noce)

This entry was posted in Australia 2014. Bookmark the permalink.